Moc mentoringu - Historia Anity Ostrowskiej

Jak wygląda droga od nauczycielki i trenerki pływania do QA Intern w Demant’s technology centre? Poznajcie historię Anity Ostrowskiej, mentee 4. edycji Programu Mentoringowego Dare IT!

Przed dołączeniem do Programu.

Z zawodu nauczycielka, trenerka pływania. Od najmłodszych lat związana ze sportem wyczynowym: pływaniem, a następnie pływaniem synchronicznym. Swoją pracę wykonywałam od kilkunastu lat czerpiąc radość przede wszystkim z przełamywania przez zawodników obaw związanych ze środowiskiem wodnym; z motywowania ich do każdej, jakże częstej w tej dyscyplinie sportu, jednostki treningowej; z sukcesów, które były zwieńczeniem ich wytrwałej i systematycznej pracy.

Dlaczego zdecydowałam się na zmianę? W szkolnictwie dotarłam do punktu, w którym miałam poczucie, że osiągnęłam wszystko co mogłoby dać mi wartość dodaną. Zaczęłam czuć, że stoję w miejscu, że potrzebuje zmiany dla dalszego rozwoju i bycia w zgodzie ze sobą.

Inspiracja

Być może moja droga zawodowa biegłaby nadal tym samym torem, gdyby nie rozmowy z dziećmi, które powoli rozpoczynały przygotowywania do egzaminu maturalnego i stawały przed wyborem uczelni wyższej. Obserwując i słuchając ich dotarłam do studiów podyplomowych na Politechnice Poznańskiej. Wybór, pomimo tego, że nie był oczywisty i tym bardziej prosty ze względu na ilość możliwości i moją, w tamtym czasie, znikomą wiedze, padł na Inżynierię Oprogramowania na Wydziale Informatyki.

Studia

No i zaczęło się. Najpierw trzymanie kciuków, aby zostać przyjętą, a później ciągłe mobilizowanie siebie samej, że „dasz radę!”. Aby lepiej przygotować się na czekające mnie wyzwanie, zapisałam się na Politechnice na kurs programowania w języku Python. Pamiętam dzień, w którym miałam wyjechać na pierwsze zajęcia, pamiętam jak stałam w drzwiach, pamiętam jaką przeszłam walkę z samą sobą próbując przezwyciężyć mieszankę lęku i obaw…powiem Wam, że to była cienka granica i niewiele brakowało, abym odpuściła i wycofała się.

A okazało się, że nie taki diabeł straszny. Oczywiście nie oznacza to, że zawsze było łatwo, o nie, nie. Ostatni semestr studiów to początek pandemii. Weszła nauka zdalna, a wraz z nią nie zawsze było sielankowo, czasami potrzebna była paczka chusteczek na krokodyle łzy. Ale było warto, studia ukończyłam bogatsza o wiedzę przygotowującą do pełnienia podstawowych ról w projekcie informatycznym i obejmującą zagadnienia mające kluczowe znaczenie dla jego powodzenia: wymagania, projektowanie, implementacja, zapewnienie jakości, zarządzanie.

Ważne i budujące dla mnie było również to, że mając świadomość bycia w grupie osobą chyba najbardziej oddaloną dziedzinowo od branży IT dałam radę.

Czy doświadczyłabym tego, gdybym nie spróbowała?

Pierwszy rok po

Ten okres nazwałabym czasem „przyczajki”, w którym obawy i niepewność górowały. Może i był to okres aktywny pod względem nauki, ponieważ przeczytałam mnóstwo artykułów i książek, wzięłam udział w wielu webinarach, doskonaliłam Pythona w aplikacji, ale przez okres roku mogłabym policzyć na palcach jednej ręki do ilu firm aplikowałam. I dzisiaj mogę zadać sobie tylko pytanie: Który z potencjalnych pracodawców, miał wiedzieć, że szukam pracy? Wyczarować to z fusów porannej kawy?

Jeżeli nie aplikujemy na ogłoszenie, nie dajemy sobie szansy, a także innym na dotarcie do nas!

W międzyczasie odważyłam się wysłać zgłoszenie do 3 edycji Dare IT i…

 Dare IT

…nie dostałam się. Przy takiej liczbie kandydatek przyjęłam to za oczywisty pewniak, chociaż z perspektywy czasu zadaje sobie kolejne pytanie: Dlaczego?

Następne zgłoszenie wysłałam rok później wykonując ostatni klik kilka minut przed zamknięciem bramki. Poszło spontanicznie, bez większych przygotowań, bez nagranego filmu, za to pisane prosto z serca.

Jakże ogromna była moja radość, przeplatająca się z niedowierzaniem, kiedy dowiedziałam się, że dostałam się do programu. Pamiętam jak skakałam po niecce basenowej, a moi zawodnicy spoglądali na mnie zadając pytanie „Co pani się stało?”. No ale powiedzcie  jak tu utrzymać emocje w ryzach i nie szaleć z radości, kiedy nauczycielka i trenerka pływania dostaje się do programu wspierającego dziewczyny w przebranżowieniu się do świata IT!

W programie trafiłam pod skrzydła dwóch wspaniałych kobiet: mentorki Agnieszki Kłosowskiej OA Team Lider w mTab oraz Darii Targońskiej IT Recruitment Consultant. Dziewczyny dzieliły się  ze mną swoja szeroką wiedzą, doradzały podczas procesów rekrutacyjnych, rozwiewały wątpliwości odpowiadając na każde z pytań – ofiarowując swój czas naturalnie sprawiły, że poczułam się zaopiekowana. Dostrzegły we mnie potencjał, którego, o zgrozo, sama nie zauważałam. To dzięki nim zaczęłam wierzyć, że moje przebranżowienie jest możliwe niezależnie od wykonywanego zawodu, a także wieku.  

Targi pracy

Zwieńczeniem programu mentoringowego Dare IT były targi pracy, podczas których odbywałam indywidualne rozmowy z przedstawicielami firm wspierających program. Jedną z nich było spotkanie z Agata Kowalską Senior HR Business Partner w Demant. Agatę pamiętałam również z webinaru „No bullshit recruitment – czyli jak rozmawiać z pracodawcą w IT”, którego przekaz pełen szczerych rad wywarł na mnie ogromne wrażenie. To podczas tej rozmowy dowiedziałam się o wolnym wakacie testerskim i otrzymałam zaproszenie do aplikowania na stanowisko.

CV wysłałam na następny dzień…

Rozmowy i oferty pracy

…ale nie tylko tam. Wysyłałam zgłoszenia również w inne miejsca. Czy się zastanawiałam? Czy się wahałam? Już nie.  I tak w przeciągu niespełna dwóch miesięcy przeszłam prawie równolegle przez trzy pełne procesy rekrutacyjne. O pozytywnym wyniku rekrutacji do Demant dowiedziałam się…cztery godziny po podpisaniu umowy w innej firmie. Pamiętam jak dziś cudowne słowa mojego obecnego menagera „To masz teraz o czym myśleć”.

Żeby nie było za łatwo trzecia z firm, która dzień później, również zaoferowała pracę, była jedną z dwóch, w których podczas rewelacyjnych rozmów czułam, że to miejsce dla mnie. Podpisana wcześniej umowa została tak skonstruowana, że pozostawiła mi przestrzeń na ciągnące się kilka dni przemyślenia, analizę wszystkich za i przeciw, a na końcu na wyrzucenie kartki do kosza i pójścia za głosem serca, które wybrało Demant.

Podczas procesu rekrutacyjnego i niezapomnianej rozmowy z Driuszem Czumajem Senior Menager czułam, że w Demant spotka mnie pozytywna energia. Bez szacowania ryzyka, zapragnęłam odważnie wkroczyć w tą przestrzeń z walizką pełną obaw.

„Rozpoczęcie stażu w dużej organizacji, zwłaszcza w obszarze, w którym ma się niewielkie doświadczenie, nie należy do najłatwiejszych decyzji. Potrzeba wiele determinacji, wiary we własne możliwości i chęci zmiany, nauczenia się czegoś nowego. Dokładnie takimi cechami wykazała się Anita na naszej rozmowie kwalifikacyjnej na stanowisko Stażystki QA w firmie Demant. W głosie Anity było słychać, że jest zdecydowana spróbować i wynik inny niż pozytywny - nie wchodził w grę. Anita doskonale zaaklimatyzowała się zarówno w zespole, jak i w nowych obowiązkach. Z dużym zaangażowaniem podchodziła do wszystkich nowych zagadnień, które jako Stażystka QA, miała możliwość poznania podczas pełnego cyklu wytwarzania oprogramowania. Ku mojemu wielkiemu zadowoleniu, nie było dla niej problemów - raczej nowe wyzwania, z którymi trzeba się zmierzyć. Z takim podejściem, kariera w IT stoi otworem.” - Driusz Czumaj, Senior Menager w Demant

Start w branży

W Demant Technology Center z siedzibą w Warszawie pracuję na stanowisku QA Intern. Każdy dzień pracy nad jakością produktu to spotkanie z osobami posiadającymi szeroką wiedzę; osobami, które szerzą wiedzę z ogromnymi pokładami cierpliwości; osobami, z którymi już dzisiaj wiem, że stworzyliśmy bliższą relację.

W swoim życiu zawodowym dokonałam zwrotu o 180 stopni. Porzuciłam bezpieczny nauczycielski etat idąc za tym co podpowiedziała mi intuicja. Różnie można to nazwać: odwagą, realizacją marzeń, wychodzeniem ze strefy komfortu…osobiście nazywam to byciem zgodnym ze sobą, z tym co w danym momencie i okresie życia czuje, że będzie najlepsze. Nie oznacza to, że pozostanie to ze mną na zawsze. Zmieniamy się, zmieniają się nasze priorytety i oczekiwania, rozwijamy się i to jest cudowne.

Nie powinniśmy zamartwiać się zmianami jakie w nas zachodzą, a tym bardziej nie powinniśmy obawiać się ich. Podejmujmy próby podążania i realizacji mając w sobie myśl, że żałuje się tych rzeczy, których się nie spróbowało, a nie tych, po których mówimy, że ponieśliśmy porażkę.

Bo to niepowodzenie czy porażka ma przepiękne imię – Doświadczenie.