O technologii i IT prosto z San Francisco: wywiad z Tamar Bercovici z Box

Nasza Co-founder & Co-CEO, Natalie Pilling, przeprowadziła niezwykle ciekawą rozmowę z Tamar Bercovici, doktorką informatyki i wiceprezeską ds. inżynierii w firmie Box. Poruszyły w niej tak rozmaite tematy, jak nietypowa ścieżka kariery Tamar, powody jej przeprowadzki z Izraela do USA, różne oblicza jej pracy w Box, powody jej wizyty w Polsce, wewnętrzne i zewnętrzne inicjatywy pracowników Box czy szeroki zakres możliwości zatrudnienia w branży technologicznej. Porozmawiały także m.in. o istotnej roli umiejętności autoprezentacji w karierze czy o radzeniu sobie z uprzedzeniami w zespole!

Nieco skrócony zapis tej pasjonującej dyskusji przeczytasz poniżej, a nagranie z całego spotkania obejrzysz i posłuchasz tutaj

Cześć Tamar! Bardzo się cieszę, że mogę z Tobą porozmawiać. Na wstępie powiedz proszę parę słów o sobie. Jaka jest Twoja rola w Box i czym dokładnie ta firma się zajmuje? 

Tamar: Hej, dziękuję za zaproszenie. Aktualnie prowadzę główny zespół inżynierów platformy w firmie Box, w której pracuję już od prawie 13 lat. Budujemy i dostarczamy chmurę treści (Content Cloud). Mówiąc w dużym skrócie, jest to kompleksowa platforma do przechowywania i udostępniania contentu firmowego, współpracy nad nim, zarządzania treścią i wielu innych czynności z tym związanych.

Wiele kobiet wchodzi do świata technologii na późniejszym etapie rozwoju zawodowego. Ty natomiast studiowałaś informatykę, więc byłaś w temacie już od czasów studenckich, a może nawet i wcześniej. Zatem moje pytanie brzmi: co skłoniło Cię do wybrania studiów informatycznych i co sprawiło, że zostałaś na tej ścieżce?

T: Dobre pytanie. Kiedy byłam w liceum, musieliśmy wybrać rodzaj tematów do głębszego zrozumienia. Przez proces eliminacji zdecydowałam, że spróbuję właśnie informatyki i bardzo mi się ten temat spodobał. Uznałam za ciekawe to, że kodowanie na pewnym poziomie jest po prostu formą ustrukturyzowanego myślenia. Jednak jeszcze wtedy nie sądziłam, że to będzie moja ścieżka, pomimo że… oboje moi rodzice mają doktoraty z informatyki, choć nie było to powszechne w ich pokoleniu.
Ostatecznie zrobiłam licencjat z informatyki na Izraelskim Instytucie Technicznym Technion i znowu bardzo mi się to podobało – cieszyły mnie rodzaje wyzwań, sposób myślenia czy szeroki zakres różnych rzeczy, które można robić w tym obszarze. Zdecydowałam się kontynuować naukę na stopniu magisterskim, a następnie doktoranckim. Początkowo może nie szło mi najlepiej, ale mój ówczesny doradca mnie przekonał, aby kontynuować. Skończyło się na tym, że zostałam na wydziale jeszcze przez kilka lat, ale moje badania dotyczyły przede wszystkim obszaru teoretycznego. To było bardziej jak matematyka, nie było w tym żadnego kodowania.

No właśnie, informatyka ma szeroki zakres – np. można mieć do niej podejście bardziej teoretyczne lub bardziej praktyczne. Dlatego jestem ciekawa, jaką drogę wybrałaś?

T: Jeśli chodzi o moje badania, to były one zdecydowanie bardziej teoretyczne. Jednak równolegle zacząłem pracę w startupie w niepełnym wymiarze godzin i bardzo spodobało mi się to środowisko – na wczesnym etapie życia firmy procesy są mało zdefiniowane i aby rozwiązywać problemy, można korzystać z szerokiego wachlarza umiejętności i możliwości z różnych dziedzin.
Zawsze miałam w głowie, że po ukończeniu studiów chciałabym wrócić do bardziej inżynieryjnej czy programistycznej roli. Kiedy brałam udział w procesach rekrutacyjnych różnych firm, niektóre z nich były nieco zaskoczone, bo przecież nie aplikowałam na stanowiska badawcze, więc z ich perspektywy miałam nietypowy background.
Inżynieria i technologia to naprawdę wyjątkowe dziedziny, w których spotykasz ludzi z wielu różnych środowisk. Łatwo jest spojrzeć na kogoś innego i poczuć, że ma bardziej odpowiednie CV, ale we wszystkim są niuanse. Tak jak mówiłam, kiedy ja szukałam pracy, moje CV nie spełniało oczekiwań wielu firm. Jednak moim zdaniem należy próbować zaprezentować swoje umiejętności i osobowość, by sprawdzić, do których firm będą one pasować. 

Uważam, że pracując w branży technologicznej istotne jest to, że można do niej przenieść swoje umiejętności z niemal każdej innej branży. Co sądzisz na ten temat? 

T: Tak, technologia jest obecna niemal w każdej dziedzinie naszego życia i niezależnie od tego, jaką masz specjalistyczną wiedzę, to możesz ją przenieść do technologii. Jest to dla mnie bardzo cenny aspekt, który stał się swojego rodzaju główną soczewką, przez którą spoglądam na rzeczy, które robię. Kiedy moje umiejętności można zastosować w kolejnych wyzwaniach, to podejmuję się ich. Technologia jest bardzo szerokim obszarem, jeśli chodzi o rodzaje backgroundów, które można do niej wnieść. 

Aktualnie mieszkasz w San Francisco, zatem zapytam, co sprowadziło Cię z Izraela do Stanów Zjednoczonych? 

T: Kolejną zaletą mojego doktoratu było to, że pod jego koniec wyszłam za mąż! Mój małżonek również zrobił doktorat z informatyki, ale z innego jej obszaru. Zdecydowaliśmy, że chcemy przyjechać do USA, on obejmie stanowisko postdoktoranckie, potraktujemy to jako przygodę i zobaczymy, jak będzie!
Wybraliśmy Kalifornię częściowo dlatego, że było to miejsce z wieloma możliwościami dla tego typu ról, których szukałam. Aplikowałam do wielu firm i myślę, że warto zdać sobie sprawę, że wiąże się to z pewnym ryzykiem: jak będzie wyglądać rozmowa kwalifikacyjna, jak sobie na niej poradzisz, co pomyślą o Tobie potencjalni pracodawcy, jakich umiejętności wymagają itp. Dlatego chcesz dać sobie jak najwięcej możliwości, a to wymaga intensywnego angażowania i prezentowania się. 

A jak i dlaczego ostatecznie wylądowałaś w Box? 

T: Podczas udziału w różnych procesach rekrutacyjnych trafiłam na ludzi z Box i później, kiedy oceniałam propozycje otrzymane od różnych organizacji, okazało się, że to właśnie Box jest największą spośród nich! Było to nieco paradoksalne, bo w porównaniu do jej obecnej wielkości i tak była nieduża: w sumie ok. 130 osób, z czego ok. 30 w inżynierii, co mi odpowiadało, bo to na tyle mały zespół, że zna się wszystkich.
Podobało mi się też, że Aaron, nasz CEO, był charyzmatyczny i miał swoją wizję popchnięcia firmy do przodu, a uważam to za szczególnie istotne na wczesnym etapie rozwoju organizacji. Do tego sam produkt od Box przynosi ludziom prawdziwą wartość.
A przede wszystkim, podczas rozmów po prostu czułam, że to dobry zespół, którego chciałam być częścią. To ważne, ponieważ jeśli chcę się rozwijać, to powinnam pracować w interesującej firmie wykonującej interesującą pracę, muszę mieć solidną pozycję, a jednocześnie chcę pracować z silnym zespołem, z którym czuję się komfortowo i od którego czuję wsparcie. 

To wszystko było nieco ryzykowne dla obu stron i nie przypuszczałam, że zostanę tu tak długo, ale te wszystkie omówione przeze mnie kwestie, które przyciągnęły mnie do Boxa, są nadal aktualne. Sądzę, że budujemy jeszcze ciekawszy produkt, pracujemy nad naprawdę fascynującymi wyzwaniami inżynieryjnymi i pomimo całego naszego rozwoju, to wciąż świetny zespół i grupa wspaniałych ludzi, z którymi lubię spędzać czas. 

Prawdopodobnie jesteś jedną z osób, które najdłużej pracują w Box? Jakie to uczucie?

T: W tamtym momencie czułam się bardzo nowa i… czułam się nowa jeszcze przez wiele lat. Firma została założona w 2005 roku, więc kiedy do niej dołączyłam, na pokładzie było sporo ludzi, którzy już wtedy od jakiegoś czasu tam pracowali, i obecnie niektórzy z nich przeszli dalej, a dołączyło wielu nowych, więc w końcu nie czuję się już nowa. 

To dobrze, a może nie. Może dobrze jest czuć się nowym i wciąż się uczyć! 

Kiedy przeprowadziłaś się do Stanów Zjednoczonych, to nie byłaś nowa w świecie IT, ale znalazłaś się w nowym kraju i w nowym środowisku. Zapewne nie miałaś jeszcze zbyt dużej sieci kontaktów ani nie pochodziłaś z żadnego z amerykańskich uniwersytetów, które są bardzo ściśle powiązane z wieloma firmami, więc prawdopodobnie byłaś trochę outsiderką? Jak sobie z tym poradziłaś i w jaki sposób podeszłaś do szukania pracy? Jestem pewna, że to było wyzwanie! 

T: Fantastyczne pytanie, ponieważ rzeczywiście nie było to takie proste. Często myślę, że jeśli aplikujesz bezpośrednio przez witrynę firmy, to nie zawsze działa to prawidłowo, zwłaszcza jeśli Twój background nie jest tym oczekiwanym. Próbowałam dotrzeć do ludzi, których znałam z mojej sieci w innych firmach, ale faktycznie nie było ich zbyt wielu.
Dlatego jedną z rzeczy, która okazały się dla mnie najlepsze, było udanie się na kilka targów kariery w Stanford, pomimo że tam nie studiowałam. Pamiętam, jak martwiłam się, że te wszystkie firmy są tutaj, aby znaleźć nowych absolwentów na staż, i ja tam nie pasuję… Jednak nikt mnie stamtąd nie wyrzucił i największą zaletą takiego podejścia okazała się po prostu możliwość porozmawiania na żywo z ludźmi, którzy tam byli. Mogłam kontekstualizować moje doświadczenie, np. powiedzieć: „Tak, właśnie ukończyłam doktorat z informatyki teoretycznej, ale kocham inżynierię, kocham kodowanie i chcę pracować jako inżynier oprogramowania!”. Pomogło to przezwyciężyć niektóre z tych początkowych wątpliwości oraz stworzyć początek osobistej więzi. A uważam, że umiejętność opowiedzenia swojej historii jest naprawdę przydatna, niezależnie od tego, czy idziesz na targi kariery, na konferencję czy na rozmowę rekrutacyjną. 

Całkowicie się zgadzam z tym, że możliwość rozmowy z kimś i ustawienia kontekstu to więcej niż samo CV. W naszym programie mentoringu dla kobiet, które szukają pierwszej pracy w IT, współpracujemy z firmami partnerskimi, które zapewniają kontakt do swoich rekruterów. Jednak wiele naszych podopiecznych jest nieśmiałych i nie wie, czy powinny się samodzielnie kontaktować z rekruterami, ale my je do tego zachęcamy. Oczywiście nie gwarantuje to zdobycia pracy, ale daje opcję wstawienia przysłowiowej „stopy w drzwi”. Ostatecznie rekruterzy nadal będą Cię oceniać według tych samych kryteriów, co innych kandydatów, jednak możesz przedstawić im swoją osobę w więcej niż 30 sekund, które normalnie spędziliby na przeglądaniu Twojego CV! 

T: Dokładnie tak. Dodatkowo, nie zniechęcajmy się, jeśli zostaniemy odrzuceni. Nie każda firma, do której aplikowałam, skontaktowała się ze mną. To proces, którego wynik nie jest gwarantowany, tym bardziej, że rekruterzy często muszą podjąć decyzję na podstawie niepełnego zakresu informacji i niedoskonałych wywiadów. Ale im częściej coś robimy, tym bardziej się do tego przyzwyczajamy, więcej się uczymy i stajemy się w tym lepsi. Nawet jeśli dostajemy dużo odpowiedzi „nie”, to nie ma to większego znaczenia, bo potrzebujemy tylko jednej propozycji. Potrzebujemy tylko jednego „tak” – od miejsca, w którym czujemy się podekscytowani, aby do niego przyjść!

Czytałam ostatnio, że proces poszukiwania pracy i ubiegania się o pracę jest jedną z najbardziej stresujących rzeczy, przez które przechodzimy. Ten rodzaj ciągłego odrzucania bywa trudny, ale także sądzę, że jest to coś, co można w sobie wyszkolić. Tak jak powiedziałaś: wymaga to dużo praktyki, a im więcej czegoś robisz, tym bardziej się do tego przyzwyczajasz!

Wróćmy do Twojej pracy w Box. Trochę już opowiedziałaś o swoich początkach oraz powodach, dla których wciąż tam jesteś. Jednak firma była wówczas zupełnie inna niż teraz, więc zdradź, jak dokładnie to wszystko wyglądało wtedy, a jak jest teraz? 

T: Przede wszystkim, wciąż uczę się nowych rzeczy i co kilka lat w Box czuję, że pełnię tam trochę inną rolę lub pracuję nad innymi wyzwaniami. Okazało się to naprawdę wspaniałą okazja do rozwoju i nauki. Dołączyłam jako inżynier i wpadłam w mój pierwszy projekt, polegający na zbudowaniem warstwy skalowalności dla naszej bazy danych. To jest jedna z rzeczy, które lubię w startupach – przecież normalnie nikt by mnie wtedy do tego nie zatrudnił. Box był pierwszą firmą internetową, w której pracowałam, i zdecydowanie nie miałam praktycznego doświadczenia w wykonywaniu takich projektów, ale skoro już się tam znalazłam, to trzeba było to zrobić! Okazał się to fascynujący projekt.
Na koniec mieliśmy bardziej złożoną infrastrukturę bazy danych, której byłam częścią, i potrzebowaliśmy zbudować mały zespół, który by ją kontrolował. Pomyślałam sobie wtedy: „Hmm, a może by tak poprowadzić ten zespół?”. Czułam, że spróbowanie swoich sił w zarządzaniu byłoby nowym wyzwaniem, które mogłabym podjąć i sprawdzić, czy mi się to spodoba. Okazało się, że tak! Odkryłam, że lubię przyglądać się problemom pod różnymi kątami, a kiedy przyjmujesz rolę kierowniczą, to nadal patrzysz na technologię, produkt czy aspekty systemowe, ale dodatkowo obserwujesz także zespół i całą organizację. Po prostu stwierdziłam, że ta mieszanka jest interesująca, a potem przez lata przeszłam do przewodzenia większym zespołom, przejmowania nowych obszarów, przechodzenia przez różne role przywódcze i podejmowania się wiele innych wyzwań.
Tak jak wspomniałam, nawet teraz czuję, że bardzo dużo się uczę, i wciąż jestem zafascynowana ścieżką, którą kroczymy jako organizacja.

Czyli można stwierdzić, że dostałaś możliwość rozwoju swojej kariery wraz z rozwojem firmy? To nie zdarza się tak często, jak mogłoby się wydawać, szczególnie w przypadku startupów.

T: Tak, a dodatkowo kolejną z rzeczy, z których jestem dumna, jest to, że w moim zespole jest dziś wielu ludzi, którzy pracują w Boxie już od wielu lat. Faktycznie w tej branży jest to wyjątkowe. Uważam, że firma powinna być w stanie zarówno zatrzymać swoich pracowników na dłużej, jak i zatrudniać nowych, i sprawić, by wszyscy z nich byli produktywni i wpływowi. Warto mieć tę kombinację historycznego kontekstu i świeżej perspektywy. 

Kudosy dla całego teamu Box!
Wiele osób pyta mnie, jakie cechy trzeba mieć, żeby wejść do branży technologicznej. Jako że jest w niej tak wiele różnych ról, a wszystko ewoluuje tak szybko, to myślę, że takimi cechami są ciekawość i chęć dalszej nauki. Nawet jeśli czujesz się dobrze tam, gdzie jesteś, ale nie interesuje Cię ciągły rozwój, to w pewnym momencie może być to problematyczne. Uwielbiam energię branży technologicznej, gdzie ludzie lubią eksperymentować i próbować czegoś nowego. Niestety jednak zdarza się, że niektórzy dość szybko się nudzą, a przecież w branży technologicznej wciąż dzieje się tak wiele nowych rzeczy, że zazwyczaj nie ma konieczności zmiany pracy, by uniknąć nudy. 

T: Można to zobrazować na takim przykładzie: ukończyłaś projekt, wypuściłaś go i jeśli kilka lat po tym wciąż jesteś w zespole, to widzisz, co się z nim dzieje, jak ewoluuje w czasie, co działa dobrze, a co może się nie udać i jakie kolejne kroki musisz wykonać. Zachęcam do nauki poprzez obserwowanie takich krótszych „migawek” na całej ścieżce. Jeśli firma nadal się rozwija i zmienia, to ma ruchome cele, np. produkt ewoluuje, skala rośnie, więc systemy również muszą ewoluować. To bardzo iteracyjny proces. Nie ma idealnego systemu ani idealnego rozwiązania, i to też jest ekscytujące! 

Podczas naszej rozmowy jesteś w Warszawie. Co Cię tu sprowadziło? 

T: Około dwóch lat temu otworzyliśmy nasze biuro w Polsce, które jest pierwszym biurem inżynieryjnym Boxa poza naszą siedzibą główną. Co ciekawe, mieliśmy już plany, aby to zrobić, ale wybuchła pandemia. Pracowaliśmy w całości zdalnie i początkowo nie mogliśmy podróżować, aby się spotkać. Mimo to poszliśmy do przodu i wystartowaliśmy. Fantastycznie jest widzieć rozwój i energię, które emanują z tego biura. 

Wiem, że polski zespół urósł bardzo szybko. Z ilu osób obecnie się składa?

T: W Warszawie mamy ok. 250 pracowników zajmujących się różnymi obszarami. Staramy się budować autonomiczne zespoły z wysokim poziomem wpływu. Widać, że wszyscy są podekscytowani, że tu są i mogą pracować nad wyzwaniami, nad którymi pracują. Wspaniale było w końcu poznać tych ludzi osobiście. Jesteśmy kulturą inżynierską opartą na współpracy, nie jesteśmy aż tak dużym zespołem inżynierów i współpracujemy ze sobą w sposób bardzo interdyscyplinarny. 

Czy jest jeszcze jakiś inny powód Twojej wizyty w Polsce? 

T: Tak! To uruchomienie oddziału naszego projektu dla kobiet w branży technologicznej na obszarze EMEA. Taką społeczność kobiet w Box mamy od wielu lat i zawsze była w pełni zlokalizowana w Stanach Zjednoczonych, ponieważ było to jedyne miejsce, w którym zajmowaliśmy stanowiska inżynierskie. Teraz, gdy mamy więcej osób w regionie EMEA, była to dobra okazja, aby oficjalnie rozpocząć działalność również tutaj. 

A jakie są Wasze dalsze plany tutejszych działań? 

T: Cóż, to dla nas bardzo ważna lokalizacja. Naszym celem zawsze było zbudowanie czegoś w rodzaju pary z naszą siedzibą główną. Dlatego skupiamy się na wzmocnieniu pozycji zespołu, aby znał on tutejszy kontekst, miał swoją autonomię i rzeczywiście odpowiadał za swoje produkty. Częścią tego jest… podkręcanie ludzi. Jest tu wielu nowych osób, które po prostu muszą przejść przez takie doświadczenie. Elementem procesu jest budowanie lokalnego przywództwa. Moim zdaniem warto mieć lokalnych menedżerów, lokalnych product ownerów, lokalnych projektantów. Zawsze będzie wiele wzajemnych powiązań z zespołami w innych lokalizacjach, ale jeśli chcesz, aby zespół był w stanie naprawdę autonomicznie posiadać rzeczy, iść naprzód i wywierać wpływ, to jego członkowie muszą mieć wszystko, czego do tego potrzebują. Jest to obszar, na którym koncentrujemy się w tym roku. Będziemy także tworzyć więcej okazji do podróżowania, spotykania się oraz pielęgnowania poczucia Boxowej społeczności, które jest dla nas tak istotne. 

Jesteś swojego rodzaju ambasadorką równości i różnorodności w Boxie, ale także poza nim. Co daje Ci taka rola? Dlaczego jest to dla Ciebie ważne?

T: Pamiętam, że kiedy dołączyłam, w zespole inżynierów oprócz mnie była tylko jedna kobieta. Niedługo potem zatrudniliśmy jeszcze kilka i po prostu chciałyśmy wspólnie spędzać czas, więc pomyślałam o stworzeniu grupy dla siebie i dla nich! Gdy moja kariera się rozwinęła i zostałam liderką, nabrało to innego znaczenia – moim obowiązkiem stało się stworzenie takiej kultury i społeczności, w której wszyscy nasi pracownicy mogą się rozwijać i odnosić sukcesy. W tym celu należy wziąć pod uwagę wyjątkowe potrzeby i wyzwania, przed którymi mogą stanąć różne grupy, dlatego trochę się to przesunęło z tego, czego ja potrzebuję, na to, co muszę zrobić, aby stworzyć typ zespołu, w którym chciałabym, aby byli moi inżynierowie. Kiedy zastanawiasz się, jakie są wyzwania lub potrzeby różnych grup, często kończy się to lepszym wynikiem dla wszystkich. Czujemy większą elastyczność, większe wsparcie, większą przejrzystość, większą autentyczność. Wszyscy z tego korzystamy, bez względu na to, z jakiego środowiska pochodzimy. Postrzegam to również jako mechanizm tworzenia lepszego zespołu, w którym każdy może odnosić sukcesy. 

Wiem, że Box jest dość aktywny, jeśli chodzi o równość w różnorodności i integrację. Dlaczego jest to dla Was ważne? Jakie są Wasze inicjatywy w tym temacie? 

T: Firma tworzy przestrzeń dla wszystkich, aby mogli przyjść takimi, jakimi są i wspólnie odnosić sukcesy. Jedna z naszych wartości korporacyjnych to wniesienie pustej pracy własnej i wypełnienie jej tym, kim jesteś. Jesteśmy chętni do współpracy i bardzo interdyscyplinarni w sposobie działania. Myślę, że możliwość wspierania różnych typów grup i tożsamości to duża wartość naszej organizacji oraz duża część jej sukcesu.
Kolejnym interesującym podejściem w przypadku Boxa jest to, że od wielu lat wszystko, co cenimy wewnętrznie, ma również wnosić wkład w społeczność. Daje to wartość naszym pracownikom, ponieważ czują, że są w stanie przyczynić się do rzeczy, które są dla nich ważne. Dlatego mamy inicjatywę box.org, która pomaga zgromadzić wiele naszych wysiłków wokół dawania. Często współpracujemy z organizacjami zewnętrznymi nie tylko po to, aby je wspierać, ale także inspirować się nimi, uzyskiwać od nich insighty i zrozumieć tę część kontekstu, która dzieje się poza naszą firmą. Współpracowaliśmy z wieloma partnerami we wszystkich naszych lokalizacjach, aby pomagać różnym grupom potencjalnych kandydatów i mieć do nich dostęp. Pracowaliśmy też nad programami praktyk zawodowych, programami stażowymi i wieloma innymi podobnymi projektami. Uczestniczyliśmy w konferencjach, przekazywaliśmy darowizny, prowadziliśmy mentoring i sesje doradcze. Tak więc przez lata było to naprawdę fantastyczne zaangażowanie i wspaniale jest widzieć, że dzieje się to również w polskim biurze. Kluczowe było dla nas zbudowanie tego biura jako pozytywnego odzwierciedlenia wszystkiego, co dzieje się lokalnie. W Polsce i w Warszawie jest to tak ekscytujące, żo skłoniło nas do wyboru tej lokalizacji w pierwszej kolejności, także jako odzwierciedlenie wszystkich wartości naszej firmy. 

Czy inicjatywy projektów, które podejmujecie na rzecz dalszej integracji i różnorodności, są czymś w rodzaju oddolnych działań? Czy Wasi mogą wpadać na różne pomysły i sugestie, czy raczej pochodzą one ze sprawowanej określonej funkcji? Jak to działa?

T: Istnieje wiele różnych aspektów. Mamy zarówno box.org, o którym wspomniałem, jak i DNA firmy, ale mamy też prawdziwych liderów i działania na poziomie korporacyjnym. To w dużym stopniu napędza zaangażowanie społeczności poprzez możliwości wolontariatu czy przekazywania darowizn w postaci naszych produktów i usług dla organizacji non-profit, które potem korzystają z naszych produktów i wzmacniają swoją pozycję.

W ramach mojego teamu bardzo ważne jest inżynieryjne przywództwo i partnerstwo z rekrutacją, ponieważ myślimy o tym, jak budować zespół, aby współpracować z organizacjami, które naszym zdaniem mogą zwiększyć to zaangażowanie. Następnie zastanawiamy się również, w jaki sposób inwestujemy we wzrost i rozwój wszystkich członków naszego zespołu, w tym grup niedostatecznie reprezentowanych, i jako zespół kierowniczy poświęcamy temu dużo czasu. Istnieją grupy wolontaryjne kierowane przez pracowników, które otrzymują pewien budżet i pewnego rodzaju wsparcie logistyczne na poziomie korporacyjnym, aby trochę pomóc w organizacji, ale opierają się na wolontariuszach.

Przeprowadzając wewnętrzne procesy oceny wyników pracowników, patrzymy na ich dokonania, ale także na to, jak się angażują i pokazują w kwestii wpływania na społeczność. To zdecydowanie coś, na co zwracamy uwagę, kiedy szkolimy czy oceniamy nasz zespół i gorąco zachęcamy do podejmowania tego typu działań. Jestem bardzo dumna, gdy mam w zespole kogoś, kto jest współprzewodniczącym jednego z naszych zasobów pracowniczych! 

Co robicie, aby wspierać niedostatecznie reprezentowane grupy w firmie w dochodzeniu na stanowiska kierownicze? Ponieważ pierwszą rzeczą jest właściwe włożenie tej „stopy w drzwi”, ale w pewnym momencie pojawia się sufit. Czy macie konkretne procesy, które pomagają go przebijać? 

T: Zdecydowanie! Zrobiliśmy i nadal robimy mieszankę mieszankę programów mentoringowych i sponsoringowych, które koncentrują się na niedostatecznie reprezentowanych grupach, aby połączyć je z innymi osobami pełniącymi podobne lub międzyfunkcyjne role, aby im dać opiekę i wsparcie. Prowadzimy również wiele programów edukacyjnych i rozwojowych dla naszych pracowników. Staramy się mieć bardzo silną reprezentację naszych niedostatecznie reprezentowanych grup w tych kohortach, które przechodzą przez program. Jest cała masa wszystkiego: od coachingu dla kadry kierowniczej, przez coaching rówieśniczy, po różnego rodzaju zajęcia czy możliwości nauki i rozwoju. Staramy się, aby było ich jak najwięcej, a potem oczywiście trzymamy poprzeczkę wysoko. Upewniamy się, że w zespołach nie ma żadnych uprzedzeń ani trendów, które ich dotyczą, i że jesteśmy sprawiedliwi w sposobie przewodzenia. Szukamy też nowych sposobów na przyciągnięcie niedostatecznie reprezentowanych grup, aby mogły skorzystać z tych programów. 

Czy macie jakieś konkretne sposoby na niwelowanie stronniczości przy przeprowadzaniu ocen pracowniczych? 

T: Przed każdą sesją kalibracyjną po prostu rozmawiamy w grupie o typowych uprzedzeniach, jak je rozpoznać, jak ich unikać itp. Uważam, że wszyscy mamy jakieś uprzedzenia i nie da się ich obejść, a właściwe ich rozpoznanie sprawia, że przestają one być tematem tabu, dlatego należy je omawiać. Analizujemy także różne zagregowane trendy, dane i oceny dotyczące zatrudniania, awansów oraz odpływu pracowników, aby upewnić się, że nie ma w nich nic niepokojącego. Czasem przeprowadzamy też bezpośrednie szkolenia i coś w rodzaju warsztatów na temat tego, jak identyfikować formy uprzedzeń, takie jak sformułowania, które mogą mieć np. charakter płciowy czy inny rodzaj powszechnych wzorców. W tej kwestii także staramy się pomagać w edukacji i dużo o tym rozmawiać. Częścią kalibracji przeprowadzanych przez liderów jest dostosowywanie się do oczekiwań dotyczących ról, ale wtedy możemy wykorzystać tę debatę, aby upewnić się, że przypadkiem nie skłaniamy się ku stronniczości. Rozmowy są tu bardzo pomocne. 

Ostatnie pytanie, które muszę zadać! Jeśli mogłabyś udzielić jednej rady każdej kobiecie, która chce zmienić swoją ścieżkę kariery i wejść w świat technologii, co by to było?

T: Technologia jest tak szeroka i istnieje w niej tak wiele różnych typów funkcji, że każdy może znaleźć dobre dopasowanie. Myślę, że wszystko sprowadza się do procesu „wystawiania się”, poznawania ludzi i nawiązywania kontaktów z ludźmi. Otrzymanie odpowiedzi „nie” bywa przygnębiające, a chyba nikt nie lubi być odrzucany lub czuć, że mu się nie udaje, ale trzeba pamiętać, że każdy przez to przechodzi. Można pozwolić sobie na chwilę smutku, jednak nie można pozwolić, by nas zdemotywował. Jest wiele świetnych firm, w których ludzie z różnych środowisk mogą odnieść sukces, tylko trzeba sobie pozwolić je odnaleźć. Rekomenduję nastawienie na rozwój i naukę dowolnego rodzaju, nawet jeśli aspirujemy do innej roli w przyszłości. Wszystko, co robimy, stanowi dla nas wyzwania, którym musimy sprostać, a to rozwija nasze możliwości i nas jako ludzi. 

Bardzo Ci dziękuję za poświęcony czas. To była niezwykle inspirująca rozmowa!